647 Obserwatorzy
104 Obserwuję
pirlimpempem

Pirlim Pem Pem

Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.

Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.

Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.

 

Teraz czytam

Polska egzotyczna. Tom 2. Przewodnik
Grzegorz Rąkowski

Pod dachami Paryża

Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord. - Małgorzata Gutowska-Adamczyk

Już tak mam, że gdy choć jedna z książek w serii przypada mi do gustu, to staram się dokończyć całość. Gdy Małgorzata Gutowska - Adamczyk opublikowała cukiernianą trylogię skusiłam się, nęcona zapachem różanych pączków i ukochanych wuzetek. Z lekturą bywało różnie, ale nastał w moim życiu taki czas, że nie potrafię skupić uwagi na książkach solidniejszego kalibru więc zakupiłam drugą część historii Róży w Wolskich, jednej z pobocznych postaci, występujących w Cukierni pod Amorem.

Jeśli liczymy na lekką i łatwą ksiażeczkę na jesienne wieczory przy herbacie z imbirem to Podróż do miasta świateł. Rose de Vallenord będzie dobrym wyborem. Mamy i artystkę - emigrantkę  z jej romansami i przygodami oraz Paryż schyłku belle epoque, pierwszej wojny światowej, ery jazzu, wielkiego kryzysu, drugiej wojny światowej i nawet troszkę po wojnie. Mamy również wątek współczesny, z żeńskim wcieleniem Indiany Jonesa, która w pewnym momencie zostaje uprowadzona - mamy i wątek kryminalny. No po prostu wszystko jest. W rezultacie w za cienkiej książeczce nastąpiło pewnego rodzaju przeładowanie. Bo przecież w tak ekscytującym momencie dziejów, w jakim postawiła autorka swoją bohaterkę z pewnością dzieje się wiele. A bohaterka, z jej temperamentem, którego Gutowska-Adamczyk nie chce lub nie potrafi wykorzystać, krąży bez celu, wciąż dryfując po obrzeżach historii.

 

 

Sama Rose, teraz już De Vallenord, zamiast stawać się rozsądniejsza, poraża swoją naiwnością. Zakładam, że kobieta, nawet puch marny, w swej artystycznej wrażliwości i niejakim obyciu zna co nieco zasady rządzące światem i wie, że mężczyźni to nie wyłącznie rycerze na białych koniach, ale czasami też podstępne i przykre w obyciu istoty, które potrafią mocno namieszać. Nasza bohaterka, mimo upływających lat zdaje się nie dostrzegać tego problemu. Niczym otumaniona substancjami niedozwolonymi podąża drogą ku całkowitej zagładzie własnego jestestwa. Na pocieszenie dodam, że w pewnym momencie budzi się z tego koszmarnego snu. Choć co się czytelnik nadenerwuje, to jego. Podobnie ma się rzecz z poszukującą zaginionych obrazów Niną Hirsch, która tkwi w toksycznej relacji z matką. Ucieczka przed rodzicielką z Warszawy by objadać się broszkami w paryskiej cafe zapewne jest bardzo trendy.

I sądzę, że to właśnie w charakterologicznie ułomnych bohaterkach tkwi szkopuł. Nie mogą być po prostu być silne i rozsądne ale muszą notorycznie ulegać emocjom i histeryzować. Zebrać się w sobie potrafią tylko w sytuacji podbramkowej. No ale z drugiej strony literatura kobieca nie byłaby taka popularna gdyby zaczęła promować odważne i odpowiedzialne kobiety. Biedne i opuszczone lepiej się sprzedają.