Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.
Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.
Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.
To zdecydowanie nie jest książka dla osób zbliżonych do kręgów religijnych. Za to jest to idealna książka dla osób myślących, lubiących zadawać pytania i poszukujących nawet bardzo niewygodnych odpowiedzi. Jeśli ktoś zna Mroczne Materie, Ewangelię według Jezusa Chrystusa czy Według Judasza. Apokryf to z całą pewnością powinien zapoznać się z tą ostatnią z powieści Jose Saramago. Autor sięga po odwieczne pytania o istotę boskości i istotę człowieczeństwa. I bez wahania obnaża ciemną stronę obu z nich.
Zawsze irytowało mnie bezkrytyczne podejście do religijnych dogmatów. Od maleńkości atakowały nas wizerunki ukrzyżowanego Chrystusa, straszyli księża nawołujący do powszechnego cierpienia. Myślenie krytyczne w kwestii religijnej było zakazane w imię katolickiego "tak trzeba". Na całe szczęście nie wszystkim to odpowiadało i dzięki temu powstały takie literackie manifesty jak wyżej wymienione. W Kainie autor punktuje wszystkie niedorzeczności wynikające z relacji bosko-ludzkich. Według Saramago, gdy Bóg prosi Abrahama o złożenie ofiary z Izaaka, logiczne, naturalne, zwyczajnie ludzie byłoby kazać się panu odpierdolić, lecz tak się nie stało. A dlaczego - ponieważ Abraham - bezwolny i głupi - słuchał tego, co Pan nakazał. Skoro Pan tak ceni życie to dlaczego znajduje szczególne upodobanie w odbieraniu go? Saramago ryzykuje stwierdzenie, że Wszechmogący jest najprościej zazdrosny i nie może ścierpieć, jak ktoś jest szczęśliwy. I coś w tym jest. W powieści to Kain jest tym, który wędrując po świecie i pokutując za grzech, który popełnił bacznie obserwuje działania Najwyższego, wprost wypomina mu brak logiki i okrucieństwo. Na koniec rzuca ostre słowa, że Bóg jest złem. Nie miłością i dobrocią ale złem. Bo tylko nieświadomy swoich czynów szaleniec przyznałby, że jest bezpośrednio winien śmierci tysięcy ludzi, i potem zachowywał się, jakby zupełnie nic się nie wydarzyło [...]
Jednak nie tylko Bóg jest winny. Bo my ludzie - jak te ogłupiałe i niemyślące istoty, ślepo podążamy za nakazami szaleńca. Nie zadajemy pytań, nie wahamy się. Jesteśmy więc jednakowo winni temu jacy jesteśmy i jak wygląda nasz świat. Kain słania do refleksji. Może czasem zbyt ostro, zbyt brutalnie. Ale w tej materii tak trzeba. Inaczej nasza rzeczywistość upływać będzie pod sztandarem ślepego oddania. Bez krzty tak kochanej przez ludzkość a zabronionej przez boże nakazy pikanterii.