Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.
Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.
Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.
Chiny - moja wielka pasja, wspomnienie najpiękniejszych chwil i niekończące się pasmo przygód. Ogromny kraj pełen przeciwieństw - od zatłoczonych, cuchnących metropolii po pachnące zielenią wielkie przestrzenie. Kraj Środka to nie tylko pola ryżowe i Armia Terakotowa w Xian. To między innymi zapomniane przez świat wsie między wzgórzami, nowoczesne koleje i wszechobecna zielona ( i nie tylko) herbata.
Yuanyang - raj dla oczu
Niebo w kolorze indygo to książka wyjątkowa - pochłonęłam ją w jedno popoludnie. A dlaczego warto po nią sięgnąć? Ponieważ nie znajdziemy tutaj informacji o Pekinie czy Szanghaju - zawsze obecnych w programach wycieczek zorganizowanych. W tej opowieści są zbędne. Mamy za to historie o zamieszkujących Chiny mniejszościach etnicznych - Bai, Yi, Naxi czy Dong brzmią egzotycznie dla przeciętnego czytelnika. A szkoda - ich dzieje, kultura i codzienność są niebywale ciekawe i warte utrwalenia na kartach książek i naszych wspomnieniach.
Jiuzhaigou - północny Syczuan
Anna Jaklewicz napisała świetną książkę - podróżuje z plecakiem i odwiedza niezwykle ciekawe miejsca, których zapewne nie zdołają odwiedzić katalogowi turyści. Podróżniczka - archeolog przemierza z plecakiem Chiny południowe, dokumentując na zdjęciach życie w dolinie rzeki Li, na wzgórzach Yuanyang i na pograniczu birmańskim. Dokumentuje z wielkim szacunkiem dla poznawanych kultur - to chyba w podróży Jakiewicz podoba mi się najbardziej. Obserwuje, nie ocenia, relacjonuje.
Tak, jeszcze czasem można znaleźć takie perełki :)
Polecam Wam tę książkę - poznacie inne Chiny - nie te z pocztówek. Te także są piękne, kolorowe i egzotyczne. Jednak wierzcie mi - warto czasem zboczyć z obranej ścieżki by odkryć coś, czego nigdy nie zapomnicie. Bo taka właśnie jest ta książka - świeża, niesztampowa i piękna.
Miało być ładnie a wyszło jak zwykle, Lijang