"E-booki? Jak najbardziej! Wrzucajmy na nie zalegające na półkach wszelkiej maści poradniki jak być pięknym, młodym i bogatym, coraz częściej drukowaną "literaturę" dewocyjną, czy harlequiny dla nowoczesnej i wyzwolonej Pani domu w stylu ileś tam twarzy Greya, a także resztę tego typu popłuczyn literatury. Szkoda drzewa. Ale np. klasyka literatury na czymś takim? Moim zdaniem to zdrowo niepoważne i za bardzo kontrastujące.
Poza tym to nie książki są tu problemem, ale masa niepotrzebnego papierowego badziewia z urzędów, banków, sieci telefonicznych itd. Czy setek tych umów, aneksów umów, aneksów do aneksów itd. nie można załatwiać jakimś elektronicznym podpisem i dygitalizować?
I pamiętajmy, że książki to także piękne przedmioty. Żaden czytnik ich nie zastąpi.
"
Taki komentarz odnalazłam dziś na portalu dla - uwaga - czytelników: lubimyczytac.pl
Czy Ci ludzie korzystają ze zwojów mózgowych?