Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.
Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.
Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.
Nadejszła wiekopomna chwila - książka, na którą czekałam okazała się być klapą. Miało być o Chinach, o Ameryce, o relacjach Wschodu z Zachodem. Jest miszmasz szczurów w czarnej fasoli z wydobyciem uranu z Kolorado. W sumie nie byłoby tak źle gdyby eseje zamieszczone w Dziwnych kamieniach miały jakiś wspólny mianownik. Niestety z matmy zawsze byłam tępa, mianownika nie znalazłam.
Książka to zbiór opowieści z kilku rejonów Chin napisanych na przestrzeni dziesięciu lat. Czytelnik znajdzie w niej również kilka historii rozgrywających się w Stanach Zjednoczonych. Problem polega na tym, że tematyka jest bardzo szeroka.I rozrzucona bez ładu i składu. Od nieco egzotycznej dla cudzoziemców kuchni południowych Chin, przez Olimpiadę w Pekinie, po zawodową koszykówkę. Gdyby chociaż jakoś rozmyślnie je pogrupować...Na niekorzyść działa również przedział czasowy, w którym eseje powstały. Hessler rozwijał się jako pisarz przez cały ten okres, miewał dni lepsze i gorsze i niestety łatwo wyłapać te niedociągnięcia. Do gustu przypadł mi rozdział o Tamie Trzech Przełomów. Ta kontrowersyjna budowla wprowadziła niemałe zamieszanie w życiu prowincji Hubei. Rejsy po Jangcy już nigdy nie będą takie same. Hessler w swoim krótkim eseju przedstawia rodzinę, która obserwując wzbierające wody, pakuje swój dobytek i powoli transportuje swój dobytek wyżej i wyżej...Chyba najciekawszy fragment Dziwnych Kamieni.
Pomimo wszystko zarekomenduje Hesslera jako autora innej książki, bardziej sympatycznej: Przez drogi i bezdroża. Podróż po nowych Chinach. Będzie jakoś tak ciekawiej. W przypadku Hesslera długi pobyt w Chinach nie uczynił go lepszym pisarzem, jego reportaże nie powalają potoczystym językiem. Ale na szansę zasługuje.
.