Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.
Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.
Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.
Będzie bardzo krótko. To druga w tym roku książka doskonała. Doskonała podwójnie bo Grzebałkowska pisze z pietyzmem ale bez wielkich słów, co ważne gdy trzeba mówić o wojennym koszmarze. I doskonała ponieważ bez modnego ostatnio hurra - patriotyzmu. Autorka pisze o ludziach wszystkich narodowości, którzy wojnę przetrwali. Nie ma w 1945 podziału na dobrych Polaków i złych Niemców/Rosjan/Żydów. Są ludzie, którzy w wojennych latach dokonywali wyborów. Są historie. Są opowieści, których czasem wygodniej byłoby nie znać. I jest cała potworność pierwszych powojennych miesięcy.
Obok tej książki nie można przejść obojętnie. Chciałabym by Ci, którzy wierzą w Polaków jako naród grzechem nieskalany po tę książkę sięgnęli. Bo wojna to nie tylko honor i bohaterstwo ale i ból, smród i upokorzenie. Bez względu na narodowość...