Bibliotekarz. Książki czytam, nie wącham.
Lubię paralotnie, czekoladę i Chiny.
Nie pijam kawy. Mówię, co myślę. Mieszkam nad Tamizą.
Sama nie wiem dlaczego sięgnęłam po Harlem Tomasza Zalewskiego. Nigdy nie miałam naglącej potrzeby by zwiedzać USA, a jeśli już to moje myśli biegły raczej w stronę Nowej Anglii, Wielkich Równin i Montany. Ale skoro pozytywne wrażenie wywarły na mnie dwie książki Marka Wałkuskiego to dlaczegóż by nie dać szansy innemu korespondentowi - Tomaszowi Zalewskiemu. I okazało się, że miałam sporo racji. Harlem to bardzo sprawnie napisany, wciągający zbiór opowieści nie tylko o dzielnicy i jej mieszkańcach ale przede wszystkim o historii czarnych Stanów Zjednoczonych.
Zalewski porusza kilka bardzo ważnych kwestii. Przede wszystkim dzieje gospodarcze i kulturalne Harlemu. Po wielkim boomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego stulecia przyszedł poważny kryzys, który nieomal spowodował całkowity paraliż dzielnicy. Teraz dzięki silnej woli mieszkańców, we współpracy z władzami Nowego Jorku, sytuacja się zmienia, przestępczość maleje, do dzielnicy, ku radości tradycjonalistów, wracają Afroamerykanie. Jest też coraz więcej turystów, którzy chętnie zapuszczają się w niegdyś niebezpieczne dzielnice. Jednak jak mówią rozmówcy Tomasza Zalewskiego - nigdy nie wrócą złote czasy kiedy w Harlemie królował jazz, weekendowe wieczory przyciągały do klubów tanecznych swingującą młodzież a Ralph Ellison tworzył Niewidzialnego człowieka.
Dzisiejsi czarni mieszkańcy Harlemu niejednokrotnie narzekają na niekończącą dyskryminację, brak pracy lub niskie zarobki, podkreślając swoją religijność (wszak dzielnica słynie z kościołów i śpiewających w nich chórów gospel). Osobiście mnie też żale irytują - zbyt często obserwuję smutną rzeczywistość by nabrać się na wielokrotnie wyimaginowane pretensje. Odnoszę wrażenie (a pracuję w dzielnicy zamieszkiwanej przez ludność pochodzenia afrykańskiego i karaibskiego już osiem lat), że zarzut dyskryminacji podnoszony jest zawsze kiedy innymi środkami nie można uzyskać wymarzonego celu. Rasizm był, jest i będzie ale wyimaginowana dyskryminacja niejednokrotnie staje się orężem walce ze ogólnie przyjętymi zasadami, które dotyczą każdego, bez względu na pochodzenie. Jest o tym mowa w książce, autor słucha każdej ze stron. Zalewski rozmawia z właścicielem firmy budowlanej, z pochodzenia Europejczykiem, mieszkańcem Harlemu - ten człowiek ma bardzo podobne spostrzeżenia. Cóż, zapewne oboje szerzymy dyskryminację. Jest też rozmowa z czarnoskórą właścicielką pensjonatu, która ma odmienne zdanie. Pod tym względem uważam reportaż Tomasza Zalewskiego za bardzo udany - każdy ma głos.
Warto sięgnąć po tę książkę jeśli mamy sentyment to Nowego Jorku. Jeśli lubicie historie ludzi o ludziach, ciekawią Was architektoniczne cuda z brownstone, chcecie bliżej poznać postać Malcolma X a to wszystko w zgrabnej, niemoralizującej formie to zapraszam do lektury Harlemu.
Zdjęcia pochodzą z:
http://www.fotoblog.gorgolewski.pl/harlem001.html
http://conquerthebigapple.blogspot.co.uk/2011/07/harlem.html